Zapewne swoje podsumowanie robiłaś w Sylwestra lub chwilę po. Ja swoje robię dzisiaj. Dlaczego akurat 5 stycznia? Bo to dla mnie wyjątkowa data.

5 stycznia 2017 roku następny raz opuszczałam Mojego Synka, zostawiałam go pod Lwowem, aby wrócić do Drugiego Syna, zarabiać na prawników, detektywów, tłumaczy…. Pól roku trwa moje piekło w którym walczę o powrót Synka do domu. Jeżdżę do niego co 10 dni, jak jest mi dane to spędzam czas, nasycając się każdą sekundą, aby moc potem przetrwać kolejne dni bez niego. Najgorsze jest zostawienie go.

To właśnie wtedy moje serce już popękane, skoczem posklejane pęka kolejny raz, ból, tęsknota i przeraźliwa złość, których mogę na te moment wyrazić mnie zalewają. Wkurw , który mam do mojego byłego partnera na szczęście tylko na sekundy odbiera mi umysł. Po czym świadomość mi wraca a ja wsiadam do pustego zimnego auta i pokonuję ponad 500 km, od 8 do 18 h trwa podróż, po to aby wrócić do domu i zapieprzać, bo mam cel. Wiele razy upadam, fizycznie padam na twarz i walę głową w podłogę z bezsilności, z beznadziejności systemu, z bezczelności ludzi.

Wiele razy chcę się poddać, ale wtedy dochodzi ten malutki głos: „Mamo dlaczego nie zrobiłaś wszystkiego, aby mnie odzyskać?” To właśnie ten głos , ten mól cel, daje mi siłę. Razem to trwało 16 miesięcy. 16 miesięcy życia w stresie, niepokoju, niepewności.

5 stycznia 2017 roku- dlaczego ta data? Bo dzisiaj jest 9 stycznia 2020 i jestem w zupełnie innym miejscu. 5 stycznia znowu byłam pod Lwowem, ale z innymi uczuciami. Kiedy nasza podróż trwała prawie 14 godzin zastanawiałam się skąd ja brałam siły na te podróże. 26 razy przekroczyłam granice walcząc o synka. kiedy rozmawiałam z przyjaciółką i gdy się podzieliłam z nią tą refleksją i marudziłam na ból tyłka i kręgosłupa powiedziała: anielska moc dawała Ci siłę i Twoja determinacja.

Dzisiaj ze spokojem i radością patrzę na Synka bawiącego się ze swoją rodziną. Siadamy razem do stołu, rozmawiamy, planujemy. Zapytasz jak to możliwe? Wiele razy ktoś mnie pyta: „Ale jak to? To ty po tym wszystkim jedziesz tam i zawozisz dziecko? Głupia jesteś czy naiwna?”

Ani głupia ani naiwna. Te trzy lata zrodziły nową mnie- Kingę z Popiołów. W tym czasie poznałam na co mnie stać. W tym czasie zobaczyłam, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. W tym czasie stworzyłam przestrzeń w której pomagam kobietom najlepiej jak potrafię. W tym czasie stworzyłam nową siebie. Siebie, która odłożyła ego na półkę i kieruje się potrzeba serca swoją i bliskich. Siebie, która słyszy w sercu głos: „Mamo, zrób wszystko, abym mógł bywać z ukraińską rodziną, bo tego potrzebuję.”

Ten głos, daje mi siłę do pomagania rodzicom w trudnych sytuacjach uprowadzeń i porwań rodzicielskich. Przez te 3 lata pomogłam 9 rodzicom, kilka wsparłam psychicznie. Obecnie pomagam 3 takim rodzicom. Dlaczego to robię? Bo gdy sama tego potrzebowałam nie było takiej osoby, która bazując na swoim doświadczeniu powiedziałaby mi: „Rozumiem Cię doskonale. Wiem co czujesz. …”

Czuję to całą sobą, plus wszechświat zsyła mi kolejnych rodziców, którzy do mnie trafiają, że to moja droga. Nie jest to prosta droga, ani proste sprawy, ale na mojej drodze stawali ludzie którzy teraz mogą tez pomagać innym. I razem na pewno stworzymy taka przestrzeń w której będziemy uświadamiać rodziców, że dziecko to nie zabawka, że w ich wojnach największe straty ponoszą zawsze ich dzieci, że ich odgórnym celem powinno być dobro dzieci i dogadanie się, że alienacja rodzicielska to zabójstwo dla psychiki małego człowieka… Przestrzeń której wraz z rodzicami po podobnych historiach będziemy wspierać przechodzących swoją traumę. Przestrzeń w której specjaliści będą pomagać na najwyższym poziomie usług. Nad tym pracuję cały czas. Ale jeszcze chwilę mi zajmie, aby dobrze to opracować.

„Na granicy- jak wygrałam siebie” to roboczy tytuł książki , którą chciałabym w tym roku wydać. Opowiem w niej cała moja historię wraz zapleczem, zaproszę innych rodziców z podobnymi przeżyciami. Pokażemy, jak przetrwać te chwile, jak nie zwariować, jak wykrzesać z siebie sile do walki, pomimo, że fizycznie jej nie ma. Ta książka ma Ci pokazać, że pomimo trudnych momentów, możesz osiągnąć to co sobie zaplanujesz, możesz być bardziej sobą i możesz też w efekcie końcowym czuć wdzięczność ze te trudne lekcje życiowe.

Gdyby nie ta moja sytuacja nie byłabym tu gdzie jestem . Nie byłabym taka jaka jestem. Nie napisałabym książki. Nie stworzyłabym tylu wartościowych projektów. Nie pomogłabym tylu Klientkom i Rodzicom. Jestem wdzięczna, choć to było najtrudniejsze doświadczenie mojego życia. Długo się zastanawiałam nad napisaniem niej, poszukiwałam brakującego elementu i czuję, że już mam. Czuję pełnię i gotowość. Czy byłabyś zainteresowana zakupieniem tej książki? Autor pisze dla czytelnika a nie dla siebie. Daj mi proszę znać jeśli jesteś na tak.

A teraz wracam do moich refleksji i Ciebie zostawiam z Twoimi. Pomyśl, czy życie, które masz Cię zadowala? Czy ludzie, którzy Cię otaczają dodają Ci siły? Czy cele , które realizujesz pochodzą z Twojego serca? Czy wypowiedziane TAK pochodzi z Twego serca, czy dlatego, że „tak wypada”?

Z miłością,
Kinga- Ta co powstała z popiołów.

css.php