Czy potrzebujesz komplementów, żeby poczuć się lepiej? Wciąż szukasz faceta marzeń, księcia, który na białym koniu zabierze Cię do krainy szczęśliwości? A może nie patrzysz w lustro? Bo jesteś za gruba, za chuda? Zbyt obfite piersi, za małe, a może za duży nos, za duże uda, pupa zbyt płaska?

Ci, którzy mnie pamiętają z lat dziecięcych zapewne pamiętają mnie, jako chudą dziewczynkę z kręconymi włosami. Ubraną w długie ciuchy, żeby zasłonić plamy bielactwa na ciele, bo dzieci się z nich śmiały. Potem doszły do tego siwe włosy i moje chude, krzywe nogi.

Usłyszałaś kiedyś, że jesteś „bękartem”? To bolało. Moi rodzice nie mieli ślubu, a dzieci okrutnie mi o tym przypominały. Potem zostałam „kujonem”, bo bez wysiłku osiągałam wyniki lepsze niż inni. Do tego chodziłam w gorszych ubraniach, bo nas była nas piątka, a moi rodzice pracowali w szklarni, nie w Belgii czy w Stanach.

Jako nastolatka byłam chudą, rudą, wszędzie obecną Kinią. Chciałam być w centrum zainteresowania, rozkochiwałam w sobie chłopaków tylko po to, aby udowodnić sobie, że mam jakąś wartość.

Potem czasy studenckie…Ciąża na trzecim roku, dziecko, nowe obowiązki, uczucia.
W tym czasie wyrzucałam z siebie wszystkie złości do tego świata i walczyłam. Walczyłam o przetrwanie. Walczyłam o udowodnienie sobie, że jestem wartościowa, bo mi w związku mi wmówiono, że nie nadaje się do niczego, że wyglądam beznadziejnie, i że w ogóle to jestem do d…. Walczyłam. Długo walczyłam. Ze sobą. Ze światem. Chciałam poczuć się lepiej, ale zamiast tego swoje frustracje rozładowywałam na otoczeniu.

Wiesz ile razy myślałam o tym, aby powiększyć sobie piersi? Te po urodzeniu Olka były wspaniałe, duże , czułam się z nimi rewelacyjnie. A potem tydzień po tygodniu były coraz bardziej obwisłe i nieatrakcyjne. Byłam już nawet umówiona na zabieg. Niestety złe wyniki badań nie pozwoliły na to.

Aż przyszedł moment, w którym zaczęłam pracę nad sobą. Wszystkie krzywdy, które wyrządzili mi inni wybaczyłam.
Wybaczyłam sobie, że działania, jakie podejmowałam doprowadzały mnie do samodestrukcji. Wyciągnęłam wnioski na przyszłość. Odrobiłam lekcje. Zaakceptowałam Siebie taką, jaka jestem.

Zaakceptowałam to jak wyglądam. Zaakceptowałam, że mam takie nogi, a nie inne. Zaakceptowałam, że mam takie uszy, a nie inne. Zaakceptowałam to, że ma taki biust, a nie inny. Zaakceptowałam to, że pochodzę stąd skąd pochodzę i jestem za wszystko bardzo wdzięczna.
Zaakceptowałam moją historię i z niej czerpię jak z księgi darów. Pokochałam Siebie. Wiem, jaka jestem. Wiem, na co mnie stać. Wiem, co jest moja mocna stroną, a co słabą. Świetnie się czuję z sobą. Nie potrzebuję komplementów, aby potwierdzić swoją atrakcyjność. Bo ja to wiem i czuję. Nie potrzebuję faceta, którego zadaniem będzie potwierdzanie mojej piękności, mądrości, zaradności i przezajebistości w seksie, bo ja to wszystko wiem. Mężczyzna przy moim boku to partner i przyjaciel, a nie warunek konieczny do potwierdzenia tego jaka jestem.

Jestem jaka jestem i dobrze się ze sobą czuję. Czy Ty także?

Nie musisz mnie lubić, bo ja nie jestem lodami, które lubią prawie wszyscy. Jestem serią bardzo limitowaną. Jedyną w swoim rodzaju. Tak jak Ty!

Czy dziś również możesz powiedzieć: JESTEM SOBĄ I TAKĄ SIEBIE WŁAŚNIE KOCHAM?

Chcesz dołączyć do grona kobiet dzień po dniu będących bliżej Siebie? Ale pamiętaj, aby dołączyć wypełnij ankietę.

https://www.facebook.com/groups/230303971254534/

 

css.php